Strona główna O nas Kwartalniki Rozmowy Sylwetki Słownik Archiwalia Publikacje Wydawnictwa
Kontakt

ul. Piłsudskiego 27,
31-111 Kraków
cracovialeopolis@gmail.com

Facebook

KWARTALNIKI

2005 | 2004 | 2006 | 2003 | 2007 | 2001 | 2002 | 2000 | 1999 | 1998 | 1997 | 1996 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 | 2018 | 2019 | 2020 | 2021 | 2022

O HANCE I JEJ RODZINIE

WSPOMNIENIA CIĄG DALSZY

W poprzednim numerze zamieściliśmy wspomnienie prof. Leszka Wajdy o jego zmarłej żonie, Annie Mściwujewskiej-Wajdowej. Zgodnie z zapowiedzią, autor opowiada teraz o jej lwowskiej rodzinie i o środowisku, w którym żyła we Lwowie, o II wojnie i powojennym Krakowie.


Prof. Gustaw Bisanz z rodziną, ok. 1910 r.Dziadek Anny, Gustaw Bisanz, urodził się w Kawczychkątach koło Stryja w 1848 r. Ukończył średnią szkołę realną we Lwowie i Instytut Techniczny Politechniki Lwowskiej. Był architektem, długoletnim profesorem Wydziału Architektury. Był pierwszym profesorem, który prowadził wykłady w języku polskim po wprowadzeniu tego języka przez rząd austriacki do uczelni lwowskich. Był bliskim współpracownikiem twórcy Politechniki Lwowskiej i jej wspaniałego gmachu, pierwszego rektora profesora Juliana Zachariewicza. Brał czynny udział w pracach projektowych i realizacyjnych gmachu Politechniki i jego dalszej rozbudowy.
Pierwszy swój dom postawił przy ulicy Lipowej tuż za gmachem Politechniki. Drugi dom, willę z ogrodem – przy ul. Potockiego 72, na rogu ul. Szymonowiczów, kiedy w tej dzielnicy powstawało osiedle domów profesorów Politechniki i Uniwersytetu, zapoczątkowane przez Juliana Zachariewicza budową własnej willi na ul. Strzała. Naprzeciw willi Bisanza stanął dom jego przyjaciela architekta Rawskiego. Dalej na ul. Potockiego mieszkał prof. Kowalczuk wykładający na Politechnice historię architektury. Na ul. Issakowicza willa „Sulima” należała do artysty rzeźbiarza Antoniego Popiela, a przy ul. Wiśniowieckich w jednym z najstarszych budynków dzielnicy mieszkał Leonard Marconi, rzeźbiarz. Najbliższym sąsiadem willi prof. Bisanza były Siostry Karmelitanki, których klasztor odgradzał się wysokim murem przed oczami studentów mieszkających czasem w pokoiku na piętrze.
Prof. Gustaw Bisanz przez całe swoje życie związany był z Politechniką Lwowską. Przeszedł całą drabinę awansów, stopni naukowych, funkcji. Działał aktywnie w życiu organizacyjnym uczelni, ciągle pełnił jakieś funkcje: prodziekana Wydziału Architektury przez 7 lat, dziekana przez 9 lat, prorektora przez 3 lata i rektora Politechniki przez 2 lata. Miał przez to wpływ na kształt naukowego profilu uczelni, wyników naukowych i pozycji uczelni w Galicji i Polsce. Miał swój wkład w kształcenie nowych kadr architektów polskich, bo Politechnika Lwowska była jedyną w Galicji pod zaborem austriackim uczelnią wyższą posiadającą wydział architektury. Zmarł w r. 1913. Jego żona – babka Hanki ze strony matki – Maria Bisanzowa pochodziła z Krakowa ze znanej kupieckiej rodziny Grosse, posiadającej sklep z winami i herbatą w Rynku Głównym oraz winnice na Węgrzech.
Rodzina Mściwujewskich pochodziła ze szlachty zaściankowej z Łomżyńskiego. Wieś Mściwuje leży na północ od Łomży na drodze do Kolna. Mściwujewscy herbu Pnienia zawołania Cwalina wywędrowali też na południe i pojawili się we Lwowie. Dziadek Hanki, Mieczysław, miał na Łyczakowie dom przy ulicy Mącznej. Babka Hanki, Maria z Gawlikowskich, pochodziła ze Lwowa, ale mieszkała w Krakowie przy ulicy św. Anny. Była śpiewaczką, prowadziła szkołę śpiewu. Liczni aktorzy krakowskich teatrów chodzili do niej „ustawiać głos”, między innymi znany aktor Jerzy Kaliszewski. Ojciec Hanki, Adam Mściwujewski, urodził się w 1898 r. W czasie I wojny światowej służył w armii austriackiej, walczył we Włoszech, tam dostał się do niewoli, z której wyciągnął go generał Haller organizujący polskie wojsko we Francji. W hallerowskiej armii był oficerem przy sztabie i głównym fotografem zdarzeń tej armii. Pobyt w Paryżu w szalonych latach powojennych też wpłynął na jego późniejsze decyzje co do kierunku studiów. Po I wojnie podjął studia na Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej, a po dyplomie – działalność dydaktyczną. Do roku 1939 był już docentem, wykładał historię architektury. W czasie II wojny światowej, w latach 1939–41 pracował na uczelni, a w latach okupacji niemieckiej 1941–44 w biurze architektonicznym. W 1945 r. po przyjeździe do Krakowa działał jako profesor na tworzącym się Wydziale Architektury. Od 1947 r. miał także wykłady z historii architektury na Akademii Sztuk Pięknych – aż do lat sześćdziesiątych. Zmarł w roku 1965. Był wybitnym profesorem Politechniki o dużym autorytecie; szalenie opanowany, nigdy się nie emocjonował. Obie córki i ja byliśmy jego studentami. Wykłady miał proste i jasne, połączone z rysowaniem omawianego obiektu architektury, od najprostszej bryły i jej podziałów do zasady detalu. Na krakowskim Wydziale Architektury sala, w której wykładał, nosi jego imię.
Willa rodziny Bisanzów we Lwowie u zbiegu ulic Potockiego i Szymonowiczów
Bliskie kontakty zawodowe i towarzyskie łączyły rodziny Bisanzów i Mściwujewskich z gronem znanych ludzi Lwowa. Do takich należał prof. Leonard Marconi, artysta rzeźbiarz i architekt, również profesor Wydziału Architektury, którego dzieła trwają w Krakowie – pomnik Kościuszki na Wawelu, oraz we Lwowie – symboliczne rzeźby budynku Politechniki Lwowskiej i licznych budynków Lwowa; do tego grona należał też jego zięć i następca w nauczaniu rzeźby i rysunku przyszłych architektów Antoni Popiel, artysta rzeźbiarz, twórca pomnika Mickiewicza we Lwowie. Córkę Popielów Gabrielę, po zbyt wczesnej śmierci obojga rodziców, babka Bisanzowa wzięła w opiekę jak własną trzecią córkę. Z kolei córki p. Gabrieli z Popielów Pohoreckiej, Anna i Józefina, były najlepszymi przyjaciółkami Hanki.
Rodzice Hanki też mieli liczne kontakty towarzyskie, przede wszystkim ze środowiskiem profesorskim. Do przyjaciół domu należał prof. Józef Różyski, architekt i rzeźbiarz, twórca pomnika żołnierzy francuskich na Cmentarzu Obrońców Lwowa, po wojnie w Krakowie profesor Akademii Sztuk Pięknych. I młodszy wiekiem „wieczny student” Stefan Du Chateau, po wojnie w Paryżu, wybitny francuski architekt, specjalista od konstrukcji stalowych. Nosił bliźniaczki na rękach, a one nazywały go „duchatym”. Liczne przyjaciółki miała matka Hanki jeszcze z pensji i czasów szkolnych, jak panna Nikorowicz, żona historyka sztuki Tadeusza Mańkowskiego. Wielka przyjaźń łączyła ją z siostrami Kleinównami, których ojciec miał znany browar na Pohulance. P. Hala z Kleinów Bruchnalska miała syna Janusza, „Jańcia”, stuprocentowego lwowiaka, o niebywałym poczuciu humoru, z którym Hanka znała się od dzieciństwa, a po wojnie studiowaliśmy wszyscy w Krakowie na ASP. A teraz nie tylko nasi synowie, ale i wnuki trzymają się razem, już czwarte pokolenie. Pełno było innych jeszcze dzieci profesorskich, wśród nich Hanka Klemensiewicz, Jaś Łopuszański i inni. Wiele osób, zwłaszcza dzieci, przychodziło bawić się w ogrodzie otaczającym willę. Ten ogród, pełen drzew, grządek, kwiatów, i ogrodnik, i dwa psy, odegrał ważną rolę w życiu Hanki. Wiele razy wracała do niego pamięcią. Obie bliźniaczki Hanka i Beata uczyły się w domu aż do piątej klasy. Potem chodziły do państwowej szkoły powszechnej im. Hetmana Żółkiewskiego na ul. Zadwórzańską. Imię patrona szkoły obligowało lwowską szkołę do bywania w Żółkwi na rocznicowych obchodach i do kontaktów z tamtejszą szkołą.
Prof. Adam Mściwujewski (lata przedwojenne)Wakacje przedwojenne wspominała Hanka wiele razy. Często wyjeżdżano do Mizunia w Gorganach. Wędrówki po Bieszczadach, Gorganach, Czarnohorze, wspomnienia prawdziwych Hucułów. Na wakacje jeżdżono gromadnie, grupą znajomych rodzin. Młodzi chodzili po górach albo grali w siatkówkę ze Staszkiem Skrowaczewskim, kiedy jeszcze nie myślał o światowej sławie.
W willi profesorowej Bisanzowej zawsze było pełno muzyki. Wszyscy grali. Ciotka Hanki Zuzanna Bisanz ukończyła konserwatorium lwowskie w klasie fortepianu. Była nauczycielką muzyki, prowadziła szkołę fortepianu i rytmiki. Chodziły do niej liczne dzieci profesorów, a w czasie wojny organizowano prywatne koncerty, na których występowali znani lwowscy muzycy, śpiewacy, pianiści. Matka Hanki miała uzdolnienia muzyczne, śpiewała. Niestety sytuacja materialna w latach po I wojnie światowej w latach dwudziestych zmusiła ją do zaniechania studiów wyższych i podjęcia pracy zarobkowej – pracowała jako sekretarka w jednej z francuskich firm naftowych.
W czasie wojny za okupacji niemieckiej matka Hanki działała żywo w ratowaniu Żydów wspólnie z księżmi z parafii św. Marii Magdaleny, wyrabiając metryki i dokumenty kościelne.

W czasie wojny za „pierwszych bolszewików” (1939–1941) połączono szkoły żeńskie i męskie, wprowadzono dziesięciolatkę i program szkół radzieckich. Hanka wraz z siostrą chodziły do dawnego XI Liceum przy ulicy Szymonowiczów, gdzie przeszły wszystkie skutki wojennych zmian: program radzieckiej szkoły średniej, nauczycielki Rosjanki nie mówiące po polsku, program języka rosyjskiego z analizą literacką twórczości wielkich rosyjskich poetów, np. Lermontowa, w sytuacji kiedy prawie nikt z uczniów nie znał cyrylicy. Ratowała sprawę sama nauczycielka Rosjanka, nie mogła bowiem postawić ocen niedostatecznych całej klasie, najgorzej by się to dla niej skończyło. Ponieważ radziecki system szkolny dozwalał mieć niedostateczne oceny przez cały rok, ale końcowy egzamin ustny miał zasadniczy wpływ na promocję do następnej klasy, więc biedna Rosjanka podawała dokładnie, z czego uczniowie będą pytani, a oni, nie rozumiejąc prawie niczego, uczyli się odpowiednich fragmentów wiersza Lermontowa na pamięć. I tak się udawał egzamin. Nauczyciele polscy uczący w szkole o innym programie niekiedy dostawali rzeczy nie do wykonania. Nauczyciel języka łacińskiego (łaciny nie było w programach radzieckich szkół) miał uczyć matematyki. Nic by z tego nie wyszło, gdyby nie gremialna pomoc zdolnych uczniów, przeważnie młodych Żydów, którzy daleko zaawansowani w wiedzę tego przedmiotu, prosto i jasno wyjaśniali całej klasie tajniki matematyki. I od nich Hanka nauczyła się rozumieć matematykę.
Wojna niemiecko-sowiecka w roku 1941 rozpoczęła się tragedią w środowisku profesorskim Lwowa. Mord profesorów i towarzyszących osób na Wulce w pierwszych dniach po wkroczeniu Niemców do Lwowa był daleko tragiczniejszy niż aresztowanie profesorów w Krakowie w początkach okupacji 1939 roku. Ponieważ po krakowskim aresztowaniu sławnych polskich profesorów Niemcy spotkali się z ostrym protestem naukowych środowisk europejskich, w tym włoskich, rozwiązali tę sprawę radykalnie we Lwowie. Jednej nocy aresztowali i rozstrzelali czołowych intelektualistów lwowskich, bez niby-zebrania, procesu, sądu. Wcześniejsze wymordowanie wszystkich więźniów na Łąckiego i Brygidkach przez uciekających Rosjan pokazało beznadziejność sytuacji obu okupacji. Ponieważ Wzgórza Wuleckie w roku 1941 były niezabudowane i bez drzew, widać było egzekucję z domów na ulicy Nabielaka, gdzie mieszkało wielu profesorów. Następnego ranka już cały Lwów wiedział o tej zbrodni. Potwierdzili to też aresztowani i przesłuchiwani w willi Kuznowicza woźni uniwersyteccy zwolnieni przez Niemców. Jedna z żon profesorów widziała egzekucję własnego męża, jego szczupłą sylwetkę w jasnym płaszczu. Wielu z zamordowanych profesorów było znajomymi Bisanzów i Mściwujewskich. Jeszcze po wojnie w Krakowie odwiedzała babkę i ciotkę Bisanzowe pani profesorowa Longchamps de Berier, której mąż i trzech synów zginęli na Wulce.
Rodzina Mściwujewskich z przyjaciółmi na pikniku nad stawem Janowskim k. Lwowa (1931)
Lwów opuściła rodzina Mściwujewskich jesienią 1945 roku. Willę ich zajmował jakiś wyższy oficer armii radzieckiej. Umożliwił on prof. Mściwujewskiemu skorzystanie z wojskowych samochodów ciężarowych jadących bez ładunku ze Lwowa przez Kraków do radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech po wojenne zdobycze. To umożliwiło zabranie pewnej części mebli antycznych i innych cenniejszych rzeczy. Wędrowanie do Krakowa przez granicę, która już istniała w Przemyślu, nie obyło się bez przygód. Jedna z ciężarówek wpadła do rowu, przez co podróż przedłużyła się do nocy, a jazda nocą przy działających w tym terenie oddziałach UPA, atakujących nie tylko Polaków, lecz też Armię Czerwoną, nie była bezpieczna. Przejazd granicy musiał zostać opłacony gąsiorem spirytusu, wyprodukowanego na Wydziale Chemii Politechniki Lwowskiej.
W Krakowie zamieszkali u babki Marii Mściwujewskiej przy ul. św. Anny. Wkrótce przenieśli się na Wawel, gdzie prof. Mściwujewski został jednym z dyrektorów Zamku Królewskiego. Został też wykładowcą historii architektury na tworzącym się Wydziale Architektury, zainicjowanym przez odnowiciela zamku wawelskiego, wybitnego krakowskiego architekta Adolfa Szyszko-Bohusza. Ojciec Hanki znał prof. Bohusza z okresu jego działalności na Politechnice Lwowskiej. Znał też nowego dyrektora zbiorów wawelskich, lwowskiego historyka sztuki Tadeusza Mańkowskiego, z którego żoną matka Hanki uczyła się na pensji.
Mieszkańcy wzgórza wawelskiego – dyrektorzy, naukowcy, księża, woźni, urzędnicy – tworzyli specyficzną społeczność jakby miasteczka w dużym mieście. Nawet po latach, kiedy robiliśmy na Wawelu wielkie wystawy Sztuka Wazów, 300 lat Odsieczy Wiedeńskiej czy 1000 lat Wawelu, Hankę przyjmowano jako „swojego człowieka” tak przez kustoszy, jak i personel – starych woźnych i pracowników obsługi. Hanka mieszkała na Wawelu do 1954 roku, tam też w Katedrze braliśmy ślub, dawał go nam przezacny wawelski proboszcz ksiądz Kazimierz Figlewicz*.
Dzieje rodziny mojej żony wpisują się w dzieje lwowskiego środowiska inteligencji. Wspominam o nich, gdyż pokazują one wkład w kulturę Lwowa poszczególnych rodzin, ludzi, grup zawodowych i towarzyskich. Tego nie zobaczymy w dzisiejszym Lwowie – została piękna architektura miasta, ludzie są inni. Więc ten klimat duchowy, intelektualny Lwowa próbujemy ocalić od zapomnienia.


* Ks. Kazimierz Figlewicz (1903–1983) proboszcz wawelski w latach powojennych, był wybitną postacią. Przez całą okupację samotnie, jako jedyny kapłan, miał zgodę Niemców na odprawianie mszy św. w pustej katedrze. Niemcy zawieźli go do Katynia i to zdarzenie bardzo wpłynęło na jego powojenne losy, zawsze był w cieniu.

LESZEK WAJDA, ur. 1927 w Suwałkach, tam spędził wczesne dzieciństwo; lata szkolne i matura w Radomiu. Studia (od 1948) na Wydziale Architektury Wnętrz ASP w Krakowie. Po dyplomie (1953) praca dydaktyczna na Akademii, aż do stopnia profesora, emerytura w 1997. Praca twórcza w zakresie architektury wnętrz i projektowania wystaw. Z żoną Anną tworzyli zespół autorski, projektując wystawy dla muzeów i instytucji kulturalnych w Krakowie i innych miastach.