|
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kontakt ul. Piłsudskiego 27, 31-111 Kraków cracovialeopolis@gmail.com ![]() |
KWARTALNIKI2005 | 2004 | 2006 | 2003 | 2007 | 2001 | 2002 | 2000 | 1999 | 1998 | 1997 | 1996 | 1995 | 2008 | 2009 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | 2016 | 2017 | 2018 | 2019 | 2020 | 2021 | 2022
NOWE KSIĄŻKI![]() KPK prezentuje się jako czasopismo stricte naukowe, poświęcone „kresom” szeroko rozumianym, a więc zarówno I Rzeczypospolitej (tych właściwych kresów, zza Zbrucza), jak i z II RP (co już jest połączeniem naciągniętym, bo trudno wszak porównywać Kijów czy Mińsk ze Lwowem i Wilnem, a np. Ukrainę – tę rzeczywistą, naddnieprzańską, czy Inflanty – z Pokuciem czy Grodzieńszczyzną). Straszne i smieszne (jak się mawia z rosyjska) jest to, że dziś tzw. „ścianę wschodnią”, tę pojałtańską, niektórzy nazywają Kresami. Tylko tak dalej… Mowa więc o Kresach rzeczywistych, które w istocie Polską nigdy nie były (choć polskiej ludności było tam niemało, oraz o „Kresach” (w cudzysłowie), które przez wieki były integralnie z Polską i polskością związane (chociaż – dla symetrii – mieszkańców innych narodowości było tam też niemało), a nazwę kresów nabyły dopiero w XX wieku. W numerze KPK takich rozróżnień oczywiście nie dokonano, uznano zapewne, że dziś to nie na czasie i być może dla młodszych pokoleń (niekoniecznie dostatecznie wykształconych w szkołach średnich) byłoby to trudno zrozumiałe. Czy tym bardziej nie prosiłoby się takie wyjaśnienie? W krótkim wstępie do pierwszego numeru napisano wiele o mitach i sentymentach, o wieloetniczności, o neoimperializmie. Dlaczego jednak nie przybliżono istotnych w całej sprawie różnic między bliskimi i dalekimi kresami? Nie wytłumaczono, że te bliskie mieściły się w ogólnym obrazie Polski związanej z Zachodem, z kulturą łacińską, te dalekie zaś nie zmieniły wschodniego charakteru, opartego na prawosławiu, nie bez wtrętów kultur pozaeuropejskich i pozachrześcijańskich. Czytelnik, zwłaszcza ten młody, zapoznałby się z problematyką kresową w sposób bardziej świadomy. Tyle więc uwag ogólnych. Co mieści się w tomie? Pierwszy numer KPK zawiera 11 tekstów naukowych (licząc z recenzjami), a ponadto ciekawe dodatki, jak Biblioteka kresoznawcy za rok 2008* oraz Przegląd wybranych wydarzeń naukowo-kulturalnych roku 2008. Materiały podstawowe uszeregowano – może trochę na wyrost – w czterech działach. Pierwszy to Źródła, w którym zamieszczono jeden tylko tekst, a mianowicie relację Polaka z Żytomierszczyzny, który urodził się na terenie sowieckiej Marchlewszczyzny, przeżył dramatyczne lata do II wojny światowej, ojca deportowali, potem rozstrzelali, szereg osób z rodziny zmarło w Wielkim Głodzie. W 1944 r. wstąpił na ochotnika do I Armii LWP. Wyszkolono go w szkołach oficerskich, doszedł do wysokiego stopnia, ale w 1949 r. nie zgodził się na przyjęcie obywatelstwa polskiego. Jak pisze A. Wylegała, która materiał nagrała i opracowała, relacja ta jest doskonałym przykładem nie tylko polskich losów, ale i polskiej świadomości narodowej oraz tragiczności wyborów dokonywanych przez Polaków z ZSRR. Część II to Artykuły – z pięciu cztery dotyczą problematyki polskiej w związkach z Rusią-Ukrainą; piąty to Przyczyny i okoliczności powstania Towarzystwa im. Piotra Skargi we Lwowie (w 1908 r., autorka prof. H. Kramarz). Część III – Kolekcje i zbiory – tu dwa różne artykuły. A. Wylegała omawia kolekcję elektroniczną „Polacy na Wschodzie” w Archiwum Historii Mówionej Ośrodka „Karta”. Drugi tekst, napisany przez Ukrainkę O. Nestorowycz, dotyczy identyfikacji portretu Polki ze zbiorów Winnickiego Muzeum Sztuk Pięknych W części IV Sprawozdania znalazł się artykuł Litwinki G. Jankeviciute o Muzeum Dziedzictwa Kościelnego w kościele św. Michała w Wilnie. Kościół ten stanowił już muzeum za czasów sowieckich, teraz został jednak przywrócony do dawnego stanu (na podstawie zdjęć Jana Bułhaka!), do robót tych i aranżacji zaproszono jednak… Niemców. Do najważniejszych skarbów kościoła św. Michała należą grobowce i epitafia rodziny Sapiehów, relikwiarz św. Stanisława itd. Część V Recenzje obejmuje dwa ciekawe materiały. Pierwszy to omówienie słownika biograficznego Wybitni Polacy w historii Winnicczyzny, autorstwa W. Kołesnyk (Winnica 2007). Drugi to Aleksy Gilewicz – historyk nieprowincjonalny (autor Z.K. Wójcik, Przemyśl–Wrocław 2008). A. Gilewicz (1905–1969) był lwowianinem, mieszkającym w Przemyślu. Ukończył studia na UJK, jego mistrzem był prof. Franciszek Bujak. Wyróżniał się Gilewicz jako historyk, naukowiec i działacz społeczny, stawiając czoło sytuacji, w jakiej przyszło mu po II wojnie pracować: realia polityczne, których dominantą były rządy komunistyczne i antagonizmy polsko-ukraińskie, a dodatkowo problemy funkcjonowania naukowego i kulturalnego miasta oderwanego od swego głównego ośrodka kulturowego, jakim do 1939 r. był Lwów. Czekamy z ciekawością na drugi rocznik (2010) Krakowskiego Pisma Kresowego, prosząc zarazem Redaktorów, by przyszłym czytelnikom wyjaśnili różnicę między Kresami i „Kresami”. * Jako pierwszy figuruje tytuł „Cracovia–Leopolis” oraz 7 innych, wśród nich jednak brakuje takich, których byśmy jeszcze bardziej oczekiwali, np. „Semper Fidelis” lub „Spotkania Świrzan”, „Biuletyn Bukaczowiecki” itd. ![]() Książka została wydana przez Małe Wydawnictwo w Krakowie (2010), przy udziale finansowym kilku sponsorów, w tym Oddziału Krakowskiego TMLiKPW. Jednak podstawą do uznania omawianej pozycji jako kolejnego tomu Biblioteki „Cracovia–Leopolis” są fakty podstawowe: teksty zostały napisane dla naszego kwartalnika przez członka naszej redakcji, stanowiąc istotny i stały składnik zawartości każdego numeru CL, poświęconego bez reszty problematyce lwowskiej i wschodniomałopolskiej (czyli „kresowej”). W problematyce tej mieści się historia i dzień dzisiejszy Kresów oraz postacie związane z Kresami pochodzeniem, twórczością lub inną formą działalności stałej czy doraźnej, lub wszystkimi tymi więzami łącznie. Takich właśnie osób poszukują nasi redaktorzy. Cieszy nas ogromnie, że lwowskie wywiady z kwartalnika CL trafiły aż za Ocean, do nowojorskiego czasopisma. Jednak – wobec tego, co powiedziało się wyżej – trudno wymieniać oba pisma jednym tchem. Prosiłoby się powiedzieć, że owe teksty, które znalazły się w „Przeglądzie Polskim” w Nowym Jorku (wszystkie? niektóre? nie wiemy) zostały zapożyczone z „Cracovia–Leopolis”. To dobrze, że najciekawsze wywiady z naszego kwartalnika ukazały się jako książka – taka była wszak intencja Rady Redakcyjnej od dawna. Wychodzimy bowiem z założenia, że rozmowy sprzed 16, 8 czy 4 lat ugrzęzły już w naukowych, publicznych czy prywatnych bibliotekach albo że sporo ludzi nigdy się z nimi nie zetknęła – warto więc przypomnieć lub umożliwić „odkrycie”. (AC) ![]() Pomimo iż Święty zmarł w Krakowie, siedziba założonego przezeń Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Krakowie powstała dopiero po II wojnie, a fakt ten związał się z ustanowieniem tu stolicy prowincji, przeniesionej z konieczności ze Lwowa po II wojnie światowej. Na obszarze Polski południowej powstały m.in. domy w Mszanie Dolnej, Zakopanem, Wiśniowej, Rzeszowie, Hyżnem (k. Rzeszowa) Krótki życiorys Arcybiskupa zamieściliśmy w CL 4/10 (Niezwykłe spotkanie ze Świętym), jednak więcej na Jego temat i założonego przezeń Zgromadzenia Rodzina Maryi można dowiedzieć się z wystawy w ich siedzibie w Krakowie oraz wydanych licznych książek. Cztery spośród nich otrzymaliśmy od Sióstr w Krakowie. Są to: – Duchowa spuścizna abpa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Jest to zbiór 9 referatów z sympozjum w 2002 r. w Krakowie, pod redakcją ks. Jana Machniaka (Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2002) – o kolejach i dramatach życia Felińskiego, ówcześnie jeszcze Sługi Bożego (przed wyniesieniem na ołtarze). ![]() – ks. Adam Zelga: Arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński (1822–1895) (wyd. Centrum Duszpasterstwa Archidiecezji Warszawskiej, 2009). Książeczka streszcza w przystępny sposób koleje życia, dramaty i dokonania św. Zygmunta Szczęsnego. – Rodzina Maryi. Dzieło bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego (1857–2007) (Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2009). Jest to zbiór 8 referatów oraz kilku innych tekstów pod red. ks. Józefa Wołczańskiego, z sympozjum pod ww. tytułem, które odbyło się w Krakowie w 2007 r. Mowa tam zarówno o samym Zgromadzeniu ss. Franciszkanek Rodziny Maryi, założonym przez Felińskiego, i wielu aspektach działalności Sióstr, jak i jego twórcy. M.in. ks. prof. J. Wołczański mówił o rozwoju strukturalnym Zgromadzenia na Ziemiach Południowo-Wschodnich, a prof. F. Ziejka z UJ o Felińskim jako poecie. • Na rynku księgarskim ukazała się oczekiwana przez środowiska rodzin katyńskich – i nie tylko – książka Andrzeja Przewoźnika i Jolanty Adamskiej pt. Katyń. Zbrodnia. Prawda. Pamięć. Andrzej Przewoźnik, z wykształcenia historyk, był w latach 1992–2010 sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zginął 10 kwietnia 2010 r. w pamiętnej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Książka jest ukoronowaniem bardzo pracowitego życia zawodowego Przewoźnika, które prawie w całości poświęcił sprawie badania i odkłamywania szeroko pojętej zbrodni katyńskiej. Książka została ukończona i opublikowana – już po tragicznej śmierci autora – dzięki staraniom Jolanty Adamskiej, długoletniej współpracownicy głównego autora. Wykonała ona niezbędne korekty i dopisała ostatnie rozdziały, stając się współautorką tego pomnikowego dzieła. Publikacja została starannie wydana przez Wydawnictwo „Świat Książki” (Warszawa 2010). Zawiera ponad 650 stron i 91 ilustracji. W 14 rozdziałach książki znajduje się szczegółowa historia odkrywania prawdy katyńskiej od lat czterdziestych ubiegłego wieku po dzień dzisiejszy. Wszystko w oparciu o pozyskane dokumenty i badania ekshumacyjne poprzedzające budowę cmentarzy w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Te działania autor organizował, prowadził i nadzorował osobiście. W pierwszych dwóch rozdziałach przedstawiona jest sytuacja Polski przed II wojną światową i później, w kleszczach dwóch mocarstw totalitarnych. W kolejnych dwóch – utworzenie obozów specjalnych NKWD i sytuacja jeńców polskich na terenie ZSRR. Rozdział piąty pt. Mord przypomina decyzję Biura Politycznego WKPB z dnia 5 III 1940 o zagładzie polskich jeńców z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz z więzień tzw. Zachodniej Ukrainy i Białorusi. Przedstawiono technikę wykonywania zbrodni i mentalność funkcjonariuszy NKWD. Prawie równocześnie z decyzją o wymordowaniu ok. 25 700 polskich jeńców wojennych i więźniów władze sowieckie zarządziły deportację do północnego Kazachstanu rodzin tych jeńców (rozdział 6). Wskazuje to na zamysł wytępienia elit polskich z korzeniami. Cmentarzysko w Katyniu zostało ujawnione przez Niemców w 1943 r., czyli trzy lata po dokonaniu zbrodni, ale na odkrycie grobów jeńców ze Starobielska i Ostaszkowa trzeba było czekać jeszcze 50 lat. Rozdziały 7–9 to szczegółowy opis odkrywania grobów w Lesie Katyńskim w 1943 r., prace Komisji Technicznej PCK przy ekshumacji, uzyskanie listów i przedmiotów wydobytych z dołów śmierci. Następne rozdziały to następstwa Zbrodni Katyńskiej, decyzje aliantów, zacieranie i fałszowanie śladów. Po utworzeniu w ZSRR Armii Polskiej pod dowództwem gen. W. Andersa poszukiwano „zaginionych oficerów”. Autor przedstawił matactwa władz sowieckich w tej sprawie. Walka o prawdę zaostrzyła się w latach 90. XX wieku i na początku bieżącego. Ujawnienie miejsc pochówków jeńców ze Starobielska i Ostaszkowa pozwoliło na budowę Polskich Cmentarzy Wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje, otwartych w 2000 r. Ale walka o pełne ujawnienie prawdy o zbrodni katyńskiej trwa nadal po tym roku. Dzięki współautorce zasadnicze rozdziały książki poprzedzone są wstępem i wprowadzeniem, a zakończone epilogiem zawierającym ostatnie wypowiedzi i teksty A. Przewoźnika z początku kwietnia 2010 roku. Jako załączniki umieszczono w książce dokumenty z 1943 r. oraz teksty przemówień z 7 IV 2010 r. premiera D. Tuska (wygłoszone) i z 10 IV prezydenta L. Kaczyńskiego oraz prezesa A. Skąpskiego (niewygłoszone). (DTS) • Maria Bogucka opublikowała w Oficynie Naukowej (W-wa 2010) niewielką książkę pt. Ludzie z Kresów. Autorka, urodzona w 1929 r. w Warszawie, na podstawie zgromadzonych dokumentów, tradycji rodzinnych, zapamiętanych opowiadań odtwarza swoje drzewo genealogiczne kilka pokoleń wstecz. Okazuje się, że zarówno ojciec jak i matka pochodzą z polskich rodzin kresowych. Autorka charakteryzuje XIX-wieczne środowiska polskie w rejonie Kamieńca Podolskiego, Izmaiłu i Kiszyniowa w Besarabii, Odessy, a później XX-wieczne w rejonie Wilna i Grodna. Historie rodzinne wzbogaca tłem geograficznym i historycznym. Z charakterystyki środowisk swoich przodków wyciąga wnioski o współżyciu i zażyłości ludzi kresowych i żałuje, że rozproszenie po II wojnie światowej zniszczyło te wspólnoty. (DTS) ![]() Kukizów leży na pn. wschód od Lwowa, w odległości 20-kilku kilometrów, najbliżej Jaryczowa. Wody stąd spływają do Pełtwi i razem – w Busku – do Bugu. Tutejsze grunty to urodzajne czarnoziemy, ale są też moczary. W takiej okolicy zamieszkiwała ludność już w czasach prehistorycznych – znaleziono tu cmentarze z III tysiąclecia przed Chr. Natomiast najwcześniejsza wzmianka z nazwą Kukizowa datuje się z 1. połowy XV wieku. Tu właśnie powstaje problem: skąd ta nazwa miejscowości i skąd nazwisko rodziny Kukizów? Co je łączy? Co było pierwsze? Autor dokonał niezwykłych wysiłków poszukując etymologii, a co za tym idzie – znaczenia nazwy i nazwiska. Studiowanie literatury i konsultacje u językoznawców doprowadziły do przekonania, że chodzi tu o źródłosłów orientalny, z grupy języków turecko-tatarskich. Zbliżone wyrazy pojawiają się w nazwach na Krymie, a jakiś udział w przeniesieniu ich na Ruś i na wschodnie ziemie polskie mogli mieć Karaimi i Wołosi (wędrujący z Siedmiogrodu do Karpat Wschodnich, stając się Hucułami), a nawet Ormianie. Trzeba wyrazić podziw dla dra Kukiza za te żmudne badania historyczne oraz językoznawcze i słownikowe oraz liczne kontakty z naukowcami polskimi i zagranicznymi. Sam jednak nie czuje się w pełni usatysfakcjonowany i uważa, że tematem powinni się zająć profesjonaliści. Dalej omawia Autor rodziny i ciekawsze postacie spośród właścicieli dóbr kukizowskich, miejscową parafię, kościół i kolejnych proboszczów, a także Dom Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi (por. artykuły o nich w CL 4/10 i niniejszym). • Krakowskie PTG „Sokół” wzbogaciło swój – dość już obfity – dorobek wydawniczy kolejną wartościową pozycją: luksusowo wydanym reprintem Pamiętnika V Zlotu Sokolstwa Polskiego w Krakowie w 1910 r. Asumpt do tej edycji dała 500. rocznica Bitwy pod Grunwaldem w 1410 r., toteż Zlot ów został nazwany Grunwaldzkim. Pierwotne wydawnictwo ukazało się we Lwowie nakładem Związku Polskich Gimnastycznych Towarzystw Sokolich w 1911 r., a obecne w 2010 r.; jego redaktorem jest Konrad Firlej. Wydawnictwo ma formę albumu dużego formatu, w twardych okładkach, na kredowym papierze, ma piękną formę graficzną z wieloma cennymi zdjęciami, głównie z Krakowa, ale i wielu miast – gniazd „Sokoła” podzielonego jeszcze wtedy kraju. Bogaty tekst otwierają dzieła poetyckie dwojga lwowskich poetów: Rota Marii Konopnickiej, wtedy właśnie napisana, oraz Grunwaldzkie Pola pełne chwały Jana Kasprowicza, dalej zaś wstrząsające kazanie lwowskiego biskupa-sufragana Władysława Bandurskiego. W poszczególnych rozdziałach znajdujemy opis uroczystości zlotowych i zawodów, a także prezentację poszczególnych delegacji działaczy, m.in. z okręgów lwowskiego (V), tarnopolskiego (VI) i stanisławowskiego (VII). ![]() Autor opisuje miejscowości i ich tragiczne klejnoty – zbezczeszczone świątynie, nawiązuje do historii i słynnych postaci. Ale nade wszystko polecenia godne są jego rozmowy z Rodakami, opisy dramatów i nadludzkich wysiłków pozostałych tam i coraz starszych mężczyzn i kobiet, przybywających księży, którzy nie cofają się przed największymi trudnościami – tymi obiektywnymi i tymi, które wynikają ze złej woli kolejnych okupantów. To wszystko trzeba przeczytać. • Żydzi Lwowa. Opowieść to oryginalny album fotograficzno-tekstowy, przygotowany przez dra Leszka Allerhanda i wydany przez Instytut Allerhanda (Kraków–Warszawa 2010). Autor, urodzony we Lwowie w 1932 r., zamieszkały dziś w Zakopanem, jest lekarzem, synem i wnukiem prawników. Jego dziadek, Maurycy Allerhand (1868–1942/43) był znanym profesorem Uniwersytetu Jana Kazimierza, a nazwisko tego znakomitego uczonego było już w naszym kwartalniku wymieniane kilkakrotnie. Album o lwowskich Żydach dotyczy zarówno tej całej społeczności, jej historii i kultury od połowy XIII w. aż po koniec II wojny światowej, jak i wybitnych postaci i rodzin, w tym w pełni zasymilowanego w polskiej kulturze rodu Allerhandów, wywodzącego się ze wschodniej i środkowej Galicji/Małopolski. Pierwszym o tym nazwisku, który osiadł we Lwowie, był wspomniany prawnik Maurycy. Album obejmuje kilkaset cennych zdjęć, zarówno odnoszących się do Żydów, jak i do Lwowa w ogóle*. Zdjęciom towarzyszy wielowątkowy tekst opracowany przez autora albumu. Przedmowę napisał i część zdjęć ze swoich zbiorów dostarczył dr Adam Redzik**. Treść albumu obejmuje sześć rozdziałów, z czego trzy pierwsze odnoszą się – jak wspomniano – do historii dawniejszej (1256–1772, 1772–1918, 1918–1939), trzy kolejne do czasów, które traktujemy jeszcze jako współczesne (choć to już też historia): okupacja sowiecka 1939–1941, okupacja niemiecka 1941–1944 oraz lipiec 1944 – marzec 1945. W pierwszej części znajdujemy m.in. zdjęcia wybitnych Żydów ważnych dla swojej społeczności, jak i tych, którzy stali się chlubą polskiego Lwowa, m.in. Wiktor Chajes, Szymon Askenazy, Majer Bałaban, Ludwik Ehrlich, Julian Kleiner, Hugo Steinhaus, Stanisław Ulam, Marian Hemar, Józef Wittlin, Tońko – Henryk Vogelfanger. W albumie zwraca uwagę oddanie polskości. Leszek Allerhand skłania się do tej części lwowskich Żydów, którzy uważali się za Polaków. Znajduje w historii tej społeczności, a także w pełnych zawiłości historyczno-kulturowych dziejach Lwowa takie wątki i takie środowiska, które świadczyły o możliwości zżycia się – pomimo barier przede wszystkim religijnych – asymilującej się coraz szerzej części żydowskiej mniejszości z polską większością. Przykładami byli Allerhandowie, Wiktor Chajes, Steinhausowie, Marian Hemar. I wielu innych. W ramkach zamieszczamy dwa cytaty, które o tym świadczą. * Zdjęcia ulic, gmachów, kościołów, osób, dokumentów. ** W albumie w spisie literatury wymieniono także „Cracovia–Leopolis”. Dr Redzik zamieścił również w naszym kwartalniku artykuły i recenzje na inne tematy. • W CL 3/10 omawialiśmy książkę Bronisława Szeremety pt. Watażka – zbrodnie i zakłamane wspomnienia. Obecnie otrzymaliśmy wydanie w języku angielskim pt. Deceptive Memoirs (Wrocław 2004).
![]() Pisanie to oczywiście jedna strona medalu, druga to poezję tę, czy w ogóle literaturę, dzieciom (tym już podrośniętym) podsunąć. Dobry krok zrobił oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów PW w Brzegu, wydając tomik wierszy Janusza Rzepkowskiego z uroczymi ilustracjami – o nich poniżej – pod tytułem Pisane sercem i bałakiem (2009). Autor – wcale nie lwowianin ani „kresowianin”, urodzony grubo po II wojnie na Ziemiach Zachodnich – jest nauczycielem matematyki i dyrektorem szkoły podstawowej w Kopicach koło Brzegu. Ale – co bardzo ważne – z lwowianką ożeniony… Właśnie dzięki żonie wszedł w środowisko, gdzie tradycje lwowskie są nadal żywe, bałak słychać niezmiennie (sam go przejął!). Swoją szkołę włączył więc bez wahania do Konkursu Recytatorskiego Poezji Lwowskiej i Kresowej im. Mariana Hemara, organizowanego corocznie przez oddział brzeski TMLiKPW. Na potrzeby konkursowe dzieci ze swojej szkoły zaczął więc pisać wiersze, i to w bałaku nabytym od żony z podlwowskich Prus (o Prusach też jest wiersz). Teraz wiersze te stały się tematem wspomnianego tomiku. Są lepsze i gorsze – wybraliśmy jeden i reprodukujemy poniżej. Książeczka ma jeszcze drugą stronę medalu: ilustracje. Pani Alicja Zbyryt, prezeska Towarzystwa w Brzegu, która tomik zredagowała, znalazła w „Cracovia–Leopolis” (2/10) serię rysuneczków pani Jadwigi Cieczkiewicz, którą zamieściliśmy swego czasu w naszym kwartalniku*, i zwróciła się do nas o ich udostępnienie do zbioru wierszyków. Chętnie na to się zgodziliśmy i dzięki temu tomik nabrał jeszcze wdzięku. ZOSTALI SI TYLKO GUZIKI… Pradziadek stareńki, lecz dobrze pamięta, jak stawał do wojska – „Ojczyzna rzecz święta”. A czas był okrutny – bez broni, bez chleba i dziadziu powtarza – „Tak byłu potrzeba”! Dwóch wrogów my mieli – tak opowiada – faszystów z zachodu i ze wschodu – gada. Jeden wjechał głośno, strzelał, bombardował, a drugi jak ten Judasz, za plecy si schował. Tyli co du wojska my młode stawali, mundury całkiem nowe, plecaki dostali, a broni i chliba nie dla wszystkich było, a my Niemca bić chcieli, aż nas świerzbiło! Mieli my si szkolić, na wroga czekali, a tymczasem ruskie ud tyłu nas dustali. Wzięli w plen, z Hitlerem tak si dogadali, że my wielgim wrogiem dla obu si stali. Ja si uratował, ucikł im z niewoli i więcej nie zobaczył kulegów niedoli. Do chat nie wrócili, choć wszystkie czekali I tylku si guziki po nich nam zostali. Są tam hen na kresach miejsca nieodkryte, w drzew korzenie żołnierze wtuleni czekają, w szynele plutony jedynie spowite na ostatni apel ustawić się mają. 2008 * Rysunki te, ilustrujące bałak, otrzymaliśmy najpierw wśród pamiątek w spuściźnie po dr. T. Krzyżewskim, a potem jeszcze powtórnie dzięki p.dr D. Różyckiej, która napisała wspomnienie o Pani Jadzi. • Podobnie jak Państwo nasze podejmuje się ratowania po pogromie sowieckim* obiektów architektury (niestety w mniejszym stopniu ich strony wewnętrznej, bo to staje się często niemożliwe) i tzw. małej architektury (np. nagrobków) – trwają prace nad inwentaryzowaniem i publikowaniem zbiorów muzealnych, zachowanych na terenie Lwowa i Małopolski Wschodniej. Nasi naukowcy – historycy i historycy sztuki, bibliotekarze i inni specjaliści – nawiązują kontakty z muzeami, archiwami i bibliotekami oraz z tamtejszymi naukowcami, by razem przebijać się przez zwały materiałów, między którymi kryją się skarby naszej kultury, tak jakościowo, jak ilościowo. Akcję sponsoruje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i doprowadza do edycji tych materiałów w postaci przeważnie albumów (nb. pięknie wydawanych). Seria ta nazywa się Poza Krajem, a tomy można zakupywać jedynie w Warszawie, w siedzibie Ministerstwa KiDN. Jednym z tych wydawnictw jest album Plakat polski w opracowaniu Agnieszki Szablowskiej i Mariany Seńkiw. Niestety nie posiadamy tego znakomitego tomu, opieramy się więc na recenzji z „Rzeczpospolitej” z 20–21 III 2010, napisanej przez T. Stańczyka (tytuł recenzji: Książki, o których nie wiecie). Jak piszą autorki: Album jest lekcją historii polskiego plakatu do 1939 roku w tysiącu stu obrazach, bo aż tyle reprodukcji liczy książka, oraz prezentuje prace znakomitych grafików, m.in. Stefana Norblina, Edmunda Bartłomiejczyka, Kazimierza Sichulskiego, Karola Frycza, Władysława Skoczylasa, Marka Żuławskiego i najbardziej znanego wśród nich twórcy plakatu – Tadeusza Gronowskiego… Plakat bardziej niż inne gatunki sztuk plastycznych jest dokumentem czasu. Propagowano prasowanie elektryczne, informowano o budowie okrętów w polskiej stoczni, zachęcano do kupowania polskich samochodów „Stetysz” i korzystania z polskiej linii lotniczej „LOT” oraz nabywania wielu innych krajowych wyrobów. Osobna uwaga należy się plakatom związanym ze Lwowem. Oglądamy plakaty o pierwszej polskiej wystawie awiatycznej w gmachu Politechniki Lwowskiej (IX–X 1910), o Międzynarodowych Targach Wschodnich, o słynnych firmach – lwowskiej wytwórni wódek Baczewskiego i Książnicy Atlas, o sezonie zimowym w Truskawcu. * Pogrom w wydaniu ukraińskim trwa nadal, choć w mniejszym stopniu; polega on na burzeniu budowli – raczej na ich przebudowie, pozbawianiu cech polskiej i rzymskokatolickiej tożsamości. |